Smutny dzień
Na pewno niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak specyficznym miejcem pracy jest kwiaciarnia.Nie ma chyba drugiej profesji, w której tak różne emocje klientów mieszałyby się , jak w tyglu. W ciągu jednej godziny, zdarza się ,że przechodzimy od radości do smutku , od smutku do radości. Gdzieś po drodze jest czasem wdzięczność, chęć zadośćuczynienia lub wyrażenia szacunku i oczywiście miłość. A gdy kwiaciarnia – tak jak moja – od kilkunastu lat działa w jednym miejscu, wiele emocji , które przynoszą ze sobą klienci dotyka mnie bezpośrodnio. Może to brak profesjonalizmu, ale chyba nie umiem inaczej.
Dzisiaj był smutny dzień. Za oknem wiosna,nareszcie zielona, nareszcie rozśpiewana ptakami, a ja szykowałam wiązanki w ostatnią drogę, które zamówiono dla przemiłego starszego Pana, mojego wiernego klienta. Nigdy nie zapominał o kwiatkach dla swojej żony, a niedawno obchodzili wspólnie 50-lecie zawarcia związku małżeńskiego.
W kwiaciarni, między rozkwitajacymi narcyzami i hiacyntami, układałam kwiaty mając nadzieję na wszystkie odpowiedzi poprzez nadchodzące Swięta Zmartwychwstania.