Jesień
Jesienne wieczory są ciche i nieruchome. Lubię je , bo przynoszą równowagę i spokój. Wyciszają. Łąki zastygają w mglistej melancholii, trawy prześwietlone zachodzącym słońcem układają się w dziwne gobeliny. Tylko drzewa , delikatnym poszumem wkradają się w ten spokój. Niedługo zaczną opadać pierwsze liście. Kiedyś wcale mi to nie przeszkadzało. Miałam wrazenie, że wraz z nadejściem jesieni wszystko wraca na właściwe sobie miejsce, bieg rzeczy obiera odpowiednie tory. Z upływem lat ta niezmienność natury zaczyna mnie coraz bardziej drażnić. Na wiosnę drzewa znów będą piękne i młode, czego nie mogę powiedzieć o sobie. I nie cieszy mnie już tak bardzo fakt, że właśnie teraz przyroda odkrywa przed nami całe swoje bogactwo, kusząc barwami , smakami, zapachami. Mam wrażenie, że chce obdarować nas na pocieszenie, w ten niewyszukany sposób zatuszować fakt nieuchronnie mijającego czasu.
Na zdjęciach: wołczkowskie łąki o zachodzie i pełen jesiennych kolorów kosz