Liście
Niedzielna rundka wokół Głębokiego dziś pod znakiem poetyckich wzlotów i upadków. Entourage, że tak się wyrażę, ogólnie rzecz biorąc przesadnie nastrojowy. Spacerowaliśmy więc po …(uwaga!! sięgam do metafor najcięższego kalibru) złotych,szeleszczących kobiercach, a na głowy kapał nam złoty deszcz. Jesień osypywała na nasze ramiona złote okruchy melancholii.Kładła pod naszymi stopami pieczęcie mijającego czasu. Podmuchy wiatru wplatały nam we włosy letnie wspomnienia. I kiedy ja rozszalałam się poetycko i chciałam skłonić mojego męża Waldemara do poetyckiego współzawodnictwa, on – po długim namyśle – zadeklamował , cytuję: „Spadają liście …- zajebiście!!”.