Jak powstawała „ziemia”…
Otóż „ziemia” powstała najwcześniej. Mając świadomość, że stworzenie pozostałych kreacji to będzie walka z czasem, choć tę jedną, najbardziej trwałą i odporną zdecydowałam się przygotować kilka dni przed wystawą. Bawiłam się przy tym doskonale, a wraz ze mną cały zespół „profesjonalnych florystów”: wszechstronnie uzdolniony kolega z ławy szkolnej wraz z dziećmi, w ramach wspólnie spędzonego niedzielnego popołudnia, pomógł w stabilnym zamontowaniu manekina; mąż Waldemar z poświęceniem, pod moim oczywiście światłym kierownictwem, nakręcił patyczki na kolię, które wcześniej pociął z pietyzmem mój brat Tomasz ; mama , przy porannej kawie w kwiaciarni, brała czynny udział w montowaniu kapelusza; a bratowa Marzena pomogła w nadaniu ostatecznego kształtu ozdobnej spódnicy. Nad całością przedsięwzięcia czuwały nasze dwa psy Aron i Łatka, przy czym Łatka bardziej!! A po wystawie….w kapelusz został odziany mój ceramiczny miś i – jak widać- bardzo jest z tego nakrycia głowy zadowolony.