Ceramiczne czary-mary
W wakacje więcej mam czasu dla ceramiki. Wymyślamy z Waldkiem wciąż nowe wzory, poszukujemy nowych technik, sięgamy do wciąż nowych inspiracji. Nie dalej jak wczoraj odwiedziliśmy Tomka Wyganowskiego i Kornelię Tumanowicz w ich „łąkowo-ogródkowej” pracowni ceramiki raku i mieliśmy okazję obserwować prawdziwe ceramiczne czary-mary. Tomek swoje wazoniki, pojemniki i miseczki toczy na kole. Kiedy już pokryte są szkliwami, tlenkami, flotami i innymi cudami wkłada je na krótki wypał do pieca. Przy temperaturze prawie 1000 stopni Celsjusza wyciąga je szczypcami i wrzuca do blaszanych pojemników wypełnionych gazetami i trocinami. W dymie dusi je kilkanaście minut, a potem wrzuca do wody. Ceramika syczy, szkliwo pęka tworząc piękną pajęczynkę na skorupie wazonów. Potem pozostaje już” tylko” polerowanie, dokładne i mozolne, które usunie cały nalot z sadzy i wydobędzie piękne kolorystyczne przebarwienia.
Obserwowaliśmy cały proces wypału pełni podziwu dla determinacji Tomka i Kornelii. Na dworze upał 35 stopni w cieniu, a oni przy rozgrzanym do czerwoności piecu, prawie w ogniu, w dymie i sadzy, uwijali się wokół „ceramicznego ogniska” z miłoscia wydobywając każdą wypaloną rzecz, gładząc ją delikatnie, każdorazowo oglądając z zaciekawieniem efekty swojej pracy. My troszeczkę pomagaliśmy, głównie w jedzeniu przygotowanych przez Kornelię przepysznych placuszków.Honor grupy uratowała Karolina, specjalistka-artystka od szklanych witraży, z poświęceniem polerowała wyjęte z pieca ceramiczne dzieła.
Tomkowi i Kornelii dziękujemy za przemiły i twórczy dzień, a wszystkich zainteresowanych tajnikami wytwarzania ceramiki raku zapraszamy na ich stronę internetową http://www.ceramikaraku.com.pl/