Warsztaty
Naprawdę lubię pracę z dziećmi.
Miałam okazję poprowadzić kilka warsztatów w katolickiej szkole dla dziewcząt „Fale”. Na pierwsze zajęcia poświęcone dekoracji nagrobngo znicza ( rzecz działa się jeszcze w październiku) szłam z uśmiechem na ustach , pewna swych umiejętności florystycznych i zdolnosci wychowawczych. Wiedzialam, ze zajecia prowadzić będe w grupie dwunastu ośmioletnich dziewczynek i nie spodziewałam się specjalnych trudności. Nie doceniłam jednak przeciwnika. Jako nauczyciel w szkole praktykowalam ok.20 lat temu . Teraz miałam okazję przekonać się osobiście, że wiele się od tego czasu zmieniło. Nie będę wdawać się w szczegóły… istotne jest, ze po wyjściu ze szkoły jedno było oczywiste: albo JA… albo ONE.
Na następnych warsztatach sięgnęłam do metod wychowaczych starych jak świat. Pafnucy, Bonifacy, Ambroży – trzy ceramiczne ślimaki z pracowni Waldka – dokonały cudu. Dekorowanie wydrążonej dyni przebiegało w takim skupieniu i wśród takich uprzejmości , ze doprawdy trudno było mi zdecydować, do której z dziewczat ślimaki mają powędrować. Dobrze, że wzięłam ze sobą egzemplarze pocieszenia.
Na zajęcia poświęcone wiankom na drzwi zarówno ja , jak i dziewczęta czekałyśmy z niecierpliwością. Po dwóch warsztatach wiedziałam już, że Martyna ma plastyczne zdolności, Zosia jest dokładną perfekcjonistką, Ala wesołą gadułą, Natalia choć nieśmiała, jest bardzo ambitna a Marika, szybka i bystra łatwo się nudzi.Polubiłam je, więc nagrodą za kolejne zajęcia były ceramiczne serduszka. Waldek się śmiał, że jego gadżety pełnią tak doniosłą funkcje wychowawczą.
Ostatnie warsztaty – stroiki bożonarodzeniowe – upewniły mnie w przekonaniu, że – nie kwiaty – ale praca z dziećmi jest moim prawdziwym powołaniem. W ciągu kilku spotkań udało mi się rozniecić w dziewczętach zamiłowanie do florystyki, nawiazać nić sympatii i prawdziwego porozumienia. Na święta, wraz z życzeniami, każdą z nich obdarowałam ceramicznym ptaszorkiem- potworkiem (idzie wszak zima..!!), a ja, wśród zapewnień o ogromnej sympatii, uhonorowana zostałam spontanicznie papierowymi kwiatkami na wieczną rzeczy pamiątkę.
I mozecie się smiać, ale naprawdę bedzie mi brakowało tych małych czortów.
Na zdjęciach migawki z warsztatów, bez dziewcząt – bo „ochrona danych osobowych” – takie czasy…