Wiosna „pod psem” ( a właściwie „pod psami”)
Nareszcie wiosna. Widać, ze wszelkie krzaczory i inne badylki tylko czekały na odrobinę słońca. Buchnęło zielonością i kwieciem.Na moim ogrodzie totalne przebudzenie. Kwitną jakieś bliżej nieokreślone krzewiska, a nasza czworonożna bandziornia, czyli Łatencja Princessa Pierwsza, arystokrata, czarny książę Aron, oraz mały delfin, weścikowy szczenior Walker dokonują dzieła zniszczenia galopujac dziko wśród próbujących wydobyć się z gleby szafirków oraz innych roślinek. Łatencja z rozwianymi uszami goni różnorakie ptactwo usiłujace umilić nam życie swoimi trelami, Walker z obłędem w oczach rozkopuje trawnik w poszukiwaniu kretów, nawet Aron , zazwyczaj bardzo spokojny i zdystansowany do wszelkich przyziemnych pokus psiego żywota, tarzał się dzisiaj bezwstydnie w pachnącej wiosną czarnej ziemi pod krzakami krzewuszki. Budujace jest patrzeć na to psie szczęście, beztroskie, szczere, niewymagające. I tak sobie myślę : szkoda, ze ewolucja zabrała mi ogon. Może pomachałabym nim teraz razem z Łatencją, Aronem i Walkerem ( i tylko Zoranka tak bardzo brak).
Tagi: myśli takie sobie, pieski