Komunijne kościoły…ciąg dalszy
Wołczowski kościół niby znam , jak własną kieszeń. To co zastałam w nim w sobotę wieczorem z lekka mnie jednak poraziło. Natłok sakralnych (obrazy, figury, chrzcielnica, świece, krzyże) oraz mniej sakralnych ( głośniki, różnorodne krzesła, mikrofony) elementów, plus niedokończony remont ołtarza spowodował, że uporzadkowanie przestrzeni kościoła uznałam za godne wyzwanie. I choć w trakcie działań twórczych sytuacja stawała się coraz bardziej zagmatwana, o pierwszej w nocy opuściliśmy swiatynię z poczuciem dobrze spełnionego obowiazku.
Zaczynamy pracę (godzina 21.30)
Kończymy (godzina 01.00 – noc głęboka, wszyscy normalni ludzie już dawno spią)