Poranny spacer
Ten post jest dla wszystkich tych, którzy czytują mojego bloga do porannej kawy, a wiem że tacy są 🙂 !
Otóż kiedy Wy pijecie sobie już tę smaczną kawę, ja wychodzę z moją czworonożną bandziornią na poranny spacer do pobliskiego lasu. Wszędzie zieloność, ptaki śpiewają (rano jeszcze dają radę), pachnie żywicą i rozgrzanym przez słońce mchem. Nigdzie się nie spieszę…, nie muszę… ( chyba że mnie gzy pogonią!). Walker i Łatusia biegają jak oszalałe aż do całkowitego opadnięcia z sił, a Aron zachowując stoicki spokój spaceruje dostojnie lub po prostu udaje, że go nie ma. Po drodze zbieram trawy do wazonu i szyszki do koszyka. Idę boso po trawie słuchając wiatru ( czasem jest). I dlatego właśnie zamykam w lecie kwiaciarnię, by te ranki mieć dla siebie, by te zapachy, blaski słońca, poszumy traw, radość moich psów były ze mną. Bym nie zapomniała…..
A to już mój las widziany z perspektywy bandziorni
I Aron, który udaje, ze go nie ma , podczas gdy Walker i Łatusia kłócą się o patyk!