Słów kilka na temat metafizycznego sensu przedświatecznych porządkow
Otóż w tym roku ja porzadków nie robię. Nie jest to bynajmniej wyraz buntu wobec tradycji czy też objaw niechęci do czystości w domu, ale zwyczajny brak czasu oraz „wyczerpanie baterii’, choć przeważnie funkcjonuję na „energeizerach”. W tym roku nawet one nie dały rady. Porzadki zrobili: mąż i syn, a ja ograniczyłam się do bukszpanowych aranzacji. Co się jednak okazało….? No własnie okazało się, że robienia porzadków mi brakuje. I kiedy przez moment chwyciłam za szmatkę do kurzu, by wytrzeć jedną półkę nad kominkiem natychmiast zrobiło mi się lepiej. Bo przy porządkach Drodzy Państwo dochodzi ( przynajmniej w moim przypadku) do pogrążania się w głębokiej refleksji nad życiem. I tak na przkład przy myciu okien zastanawiam się nad sensem istnienia, przy sprzataniu strychu nad tajemnicą Zmartwychwstania, przy odkurzaniu nad kwestią priorytetów w sferze najwyższych wartosci. A w tym roku co ….? Refleksji nie będzie !! W domu będzie czysto ale w duszy pusto! I to jest efekt uboczny równości płci! Faceci za mnie posprzatąli, ale ja będę przez to głupsza!!
Może za to będę piękna. Wciąż nie tracę nadziei. Kolejne odwiedziny w Art Medical Center. Hortensje po krótkim dość czasie zachwycania swą urodą odmówiły współpracy i trzeba je było wymienić na docelowe sansewiery, a te jak wiadomo są „nie do zabicia”.