Jeszcze kilka słów (VI Plenerowa Wystawa Florystyczna)
Jeszcze kilka słów na temat wystawy, kilka zdjęć, kilka refleksji… . A może też i wyjaśnienie, dlaczego taka praca…, gdzie melancholia, gdzie krawędzie… . „Na krawędzi melancholii, jednak nieco bliżej słońca” – skojarzenie z brzozą bylo dla mnie oczywiste. ” Ech ty brzozo, ech ty brzozo płaczko…. ” te wersy pamietam jeszcze ze szkoły, kiedy starym dobrym zwyczajem uczyliśmy sie wierszy na pamięć. Kwestia podstawowowego materiału mojej aranżacji była zatem przesądzona. A kształt stożka… to przeciez zawsze pięcie się w góre, w tym wypadku do słońca. I lisciaste krawędzie, ostre i jednoznaczne… taki był zamysł… . Ale gdy wędrowałam po wystawie słyszałam od zwiedzajacych tak różnorakie interpretacje, że w najśmielszych przewidywaniach nie mogłam się spodziewać takich odczytań. Dla małego chłopca była to rodzinka : tata, mama i dziecko, dla starszej pani symbol matczynej miłości ( nieprawdopodobne!!!) czyli mama z dwojka dzieci, dla pana w sile wieku, to byli pochyleni pielgrzymi wędrujacy przez życie, dla mojej mamy małe dinozauro-smoki z otwartymi paszczkami… jednym moje „stożki melancholii” kojarzyły się ze słonecznikami, innym z plotkujacymi starszymi paniami i to do tego obrażonymi na siebie… Niesamowita i chyba bardzo pozytywna ta wielość asocjacji.
Kiedy przyszło mi rozbierać moja pracę, rozkładać ją na części poczułam, że jej figuratywność i dla mnie miała ogromne znaczenie. Przez dwa dni zdążyłam się z nią zaprzyjaźnić, nawet ją pokochać. Ale cóż… musiałam pozdejmować słoneczne głowy… rozebrać krawędzie. Teraz przed kwiaciarnią stoja już tylko same stożki. Czar prysł!