No i oczywiście samochód…
Samochod miał do przejechania kilka ładnych kilometrów, dlatego dekoracja była zwarta, złozona z małych, spoistych elementów dobrze umocowanych do maski, no i oczywiście wykorzystująca „pancerne” goździki, do których mam w takich przypadkach stuprocentowe zaufanie. Z wiesci, jakie dotarły do mnie wraz z czerwonym winem ( mniam!) wiem, że moje nadzieje były jak najbardziej słuszne. Goździki sprawiły się jak należy. Srebrne wrzecionka z kreszowanego drutu kompatybilne z butonierką, pięknie połyskiwały na masce rozdajac wokół srebrne refleksy.Samochód – rzec można przywołujac stare powiedzonko, po prostu: lux-torpeda:)