Za kolorem granatowym zdecydowanie nie przepadam. Jak już gdzieś wcześniej wspominałam, tak się składa , że jest to kolor występujacy często w logo firm. O ile bywa on elegancki w wystroju wnętrz, czasem w ubiorze, o tyle z kwiatami jest pewien problem.Mało jest roślin o barwie zbliżonej choćby do soczystego granatu, a i połączenia tego koloru z innymi często dają niespodziewanie i najczęściej mocno rozczarowujace efekty. Dlatego zawsze wyzwaniem są dla mnie aranżacje wykonywane dla firm, przy których zmierzyć się muszę z kolorem granatowym.
Po pierwsze : odcień. Ilość odcieni granatu jest wprost niewiarygodna, a tylko niektóre z nich dają się określić mianem eleganckich. Granat jakoś ogólnie wyszedł z bożonarodzeniowej mody i zebranie np. bombek, wstążki i sztucznego kwiatka w jednym i to eleganckim odcieniu, lub ostatecznie w granacie w ogóle graniczy z cudem.
Po drugie ; zestaw barw. Granatowy zdecydowanie nie komponuje mi się z naturalną zielenią liści bądź igliwia. Zieleń tak, ale ostra: miętowa , ewentualnie intensywna barwa młodego groszku. Każda inna przy granatowym kolorze wyglada buro, smutno i nie zawaham się powiedzieć, że tandetnie. Granat podoba mi się tradycyjnie z bielą, a najbardziej z kremem , nasyconym czekoladowym brązem i ostrymi rudościami.
Po trzecie: stylistyka kompozycji. Wyłącznie jednoznaczna. Albo nowoczesna, albo bardzo, bardzo klasyczna. Wszelkie mieszanki stylistyczne z udzialem koloru granatowego bywają mocno podejrzane.
Zamieszczając ten przydługi wywód, chciałam tylko pokazać, że nic nie jest takie proste, na jakie z pozoru wygląda.
Tagi:
Boże Narodzenie,
kompozycje