Listopad pachnie igliwiem

październik 29th, 2011 | 2 komentarze | Kategoria: Pozostałe

Od kilku dni gonię czas by zdążyć z realizacją wszystkich listopadowych zamówień. W kwiaciarni ciężko się odnaleźć. Gdzie nie spojrzeć świerk, tuja, jałowiec, piękne kule ciętych chryzantem, krzyże z rdestu długie na metr , o które wciąż się potykam, stroiki na brzozowej korze, serca z winorośli, a między tym wszystkim ja z lekkim już obłędem w oczach. Moje ręce ( nie umiem niestety pracować w rękawiczkach) wyglądają tak, że wstydzę się po pracy robić zakupy w sklepie. Jak takimi rękami pakować np.bułki? Cała jestem przesiąknięta zapachem igliwia. Dzisiaj mało brakowało a poległabym na placu boju, bo nawpadało mi świerkowych igieł do kawy, a ja ten fakt przeoczyłam…

Poniżej zamieszczam kilka zdjęć oddanych już w ręce klientów aranżacji.

Tagi: ,

Sesja z „irokezem” – przygotowania

październik 25th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Jestem pod wrażeniem i to pod wrażeniem, szczerze mówiąc wielowymiarowym. Po pierwsze okazało się, że są w Szczecinie ludzie , którzy dla dobrego projektu są gotowi poświęcić swój czas, oddać do dyspozycji talent,  zaangażować się całym sercem  by osiągnąć wspólnie wytyczony cel artystyczny. Po drugie, że chcą to robić gnani potrzebą twórczego rozwoju i perspektywą dobrej, artystycznej zabawy. I po trzecie, że wkładając całą swoją wiedzę i doświadczenie w realizację tegoż projektu zaufali mojemu pomysłowi sprawiając , że stał się dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, dopieszczony i pełny. Każda z osób biorących udział w przygotowaniu „sesji z irokezem” wkomponowała weń swoją osobowość i swój sposób interpretacji tematu. Chyba do siebie pasujemy skoro efekty przeszły nasze najśmielsze oczekiwania.

W ralizację mojego zwariowanego jak zwykle projektu  zaangażowali się chętnie za co im bardzo dziękuję:  Łukasz Leśniewski (stylista fryzur), Lilia Nogal (najlepsza wizażystka na świecie), Sławomir Trojanowski ( super profesjonalny fotograf z szalonymi pomysłami) , Dominika Kujawa (rewelacyjna modelka) .

Suknię  szyłam przez całą niedzielę w domu ,goniąc wciąż mojego męża Waldemara po nowe dostawy liści z pobliskiego lasu. Ogołocone zostało również drzewo w naszym ogrodzie. Dzielnie pomagała mi w realizacji tego zadania Magda Szymańska, za co także bardzo jej dziękuję. Suknię mierzył i za modela służył w czasie jej powstawania mój syn Cezary, ale stanowczo zabronił zamieszczania zdjęcia pod groźbą blokady komputera. Szczerze mówiąc szkoda – byłby hicior!

Dziś zamieszczam kilka pstryków z przygotowań do sesji. Na resztę trzeba poczekać, a naprawdę jest na co.

Tagi: , ,

Sklepik z „innej bajki”

październik 23rd, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Mamy na Wołczkowie takie miejsce, dzięki któremu cofam się w czasie . To mały sklepik ekologiczny Państwa Zięciaków. Gdy do niego wchodzę, czuję się prawie tak, jak dawno dawno temu, gdy odwiedzałam na wielkopolskiej wsi moją ukochaną babcię. Jak sięgnę pamięcią, niebywale sugestywny był zapach ciemnej sieni. Złożone w kącie warzywa, kiszące się w garncach ogórki, suszona wędzonka, zboże w workach, świeżo upieczony, stygnący pod białą ściereczką drożdżowy placek i dopiero co uparowane dla świnek „pyrki” – wszystko to tworzyło zapach niepowtarzalny, do którego tęsknię i którego -wiem to – już nigdy nie odnajdę.

W sklepiku Pani Magdy odnajduję  jednak coś z tej domowej atmosfery wiejskiej sieni. Wygląda on jak duża spiżarnia , do której pozwolono nam na chwilę zakraść się i nacieszyć darami natury. Są tu piękne dynie (wczoraj Pani Magda podała mi smakowity przepis na prostą z nich potrawę, mniam!), kapusta, seler, pietruszka, marchewka, czosnek, cebula, fasola, groch, rzodkiew, kalarepa , ziemniaki (wszystko z upraw Pani Magdy) oraz domowy żur na zakwasie, soki warzywne, miody,kozi ser i oczywiście pyszne, wiejskie jajka. Nieco z innego świata, oryginalną ozdoba sklepiku są drewniane anioły i rajskie ptaki, które wyszły spod dłuta Pana Jana, męża Pani Magdy. Pan Jan , na co dzień zajęty gospodarką, w wolnych chwilach rzeźbi w drewnie. Jego anioły, świątki, wiejscy grajkowie, kolorowe ptaki odkrywają przed nami duszę artysty wrażliwego, szukającego inspiracji w religijnych odwołaniach i ludowej tradycji. Jak to dobrze , że są ludzie, którzy mają potrzebę by do tej tradycji sięgać – tak po prostu, dlatego, że piękna i bogata.

Jeśli będziecie w Wołczkowie zajrzyjcie do sklepiku Państwa Zięciaków koniecznie (za remizą strażacką). Zróbcie to zarówno dla swego ciała, jak i ducha. Bo czy w innym miejscu zobaczycie dorodne dynie w otoczeniu drewnianego chóru aniołów , kosz z czosnkiem, nad którym pochylać się będa rajskie ptaki i Chrystusa Frasobliwego zadumanego nad koszami pełnymi cebuli , buraków i pietruszki?

Tagi: , ,

Misa

październik 22nd, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Dzisiaj wyjęliśmy z pieca misę, z której jesteśmy wyjątkowo zadowoleni. To nasza wspólna praca, bo i ja wtrąciłam swoje „trzy grosze”. Ta piękna ceramiczna róża to moje dzieło. Okazało się, że i z gliny potrafię zrobić coś ładnego, choć rzadko wtrącam się Waldkowi do jego warsztatu. Glina w dotyku jest dla mnie wyjątkowo nieprzyjemna, a proces tworzenia ceramiki zbyt długi i nieprzewidywalny. Wszystko jest zbyt kruche, glazura przed wypałem biała , jak mąka, po wypale robi się czerwona i odwrotnie.  I skąd to wiedzieć…Czysta alchemia.

Tagi:

Jesiennie

październik 21st, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Powoli będziemy żegnać się ze złotą jesienią, w tym roku wyjątkowo piękną. Ale nim odejdzie, nacieszmy się jeszcze kolorami, zanim zaczną blaknąć, szarzeć, zanim za oknami zacznie się przewijać czarno-biały film.

Tagi: , ,

Dzień Nauczyciela

październik 17th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Koniec tygodnia bardzo pracowity. Dzień Nauczyciela, choć nie tak fetowany, jak jeszcze kilka lat temu, to jednak przywiódł do kwiaciarni  tych uczniów, którzy nauczycieli swych cenią i kwiatkiem chcieli wyrazić swój szacunek.

W tym dniu nachodzą mnie wspomnienia z zamierzchłej, szkolnej przeszłosci. Moi nauczyciele byli naprawdę różni. Lepsi i gorsi, sympatyczni i zupełnie nie dający się lubić. W podstawówce była wśród nich „pani od polskiego”. No co tu dużo mówić, krzyczała na nas tak, że słychać ją było na poziomie dwóch pięter, mimo to bardzo ją lubiliśmy i naprawdę dużo nas nauczyła . Zapomnieć nie mogę natomiast perfidnego chwytu „pod obojczyk” , który do perfekcji opanowany miala „pani od biologii”. Dzisiaj metoda wychowawcza nie do przyjęcia, wtedy jakoś nikt nie pomyślał, by z ewidentnej „przemocy fizycznej” robić aferę. Miło natomiast wspominam obie „panie od matematyki”, spokojne, rzeczowe, cierpliwe , a panią dyrektor szkoły podziwiam do dziś. Zachodzi czasem po kwiaty do mojej kwiaciarni. Zastanawiam się zawsze , gdzie kupuje eliksir młodości – wciąż ta sama klasa, elegancja….i wciąż czuję przed nią respekt,choć – ponieważ pamięta mnie z czasów szkolnych!!! – zawsze sympatycznie się do mnie uśmiecha .

A szkoła średnia….II Liceum Ogólnokształcące, czyli szczeciński „Pobożniak” (zwany tak bynajmniej nie z powodu pobożności uczniów, lecz od imienia patrona  ulicy Henryka Pobożnego) za swoich najlepszych czasów . A więc wspaniały dyrektor Fitas;  więc nieodżałowany (zmarł bardzo młodo), naprawdę niesamowity nauczyciel języka francuskiego J.Lehmann. Dzięki niemu, w czasach zamkniętych granic, mieliśmy z całą klasą okazję pojechać do Francji; dzięki niemu do dziś mówię w miarę logicznie po francusku, dzięki niemu wiem, co to pasja nauczania. Lubiliśmy go wszyscy, a On lubił nas. „Dwójka” to także bardzo wymagająca, siejąca postrach nauczycielka fizyki p.prof.Radzymińska i zasadnicza, bezkompromisowa p.prof.Cielecka, nasza wychowawczyni. I jeszcze pani profesor Wrzosek – wspaniała matematyczka. To właśnie u niej na lekcji doznałam zaskakującego zjawiska rozdwojenia jaźni. Byłam tak nieprzygotowana do lekcji,że gdy wezwała mnie do tablicy, wyszłam na środek klasy mając wrażenie , że nadal siedzę w ławce. Sama sobie nie mogłam się nadziwić, że plotę takie bzdury.Dostałam oczywiście pałkę, ale poniekąd , z powodu tego rozdwojenia czułam się  usprawiedliwiona. Nie mogę nie wspomnieć pani profesor Burbickiej (biologia) i pani profesor Błaszyk (historia) – bez  obu pań „Dwójka” nie byłaby taka sama  i wszyscy „dwójkowicze” wiedzą dlaczego. Nie miałaby też szczególnego kolorytu bez polonistki pani profesor Getek. A w ogóle  :” wszyscy „dwójkowicze” to jedna rodzina, starszy czy młodszy, chłopak czy dziewczyna…” i to jest magia tej szkoły i zasługa nauczycieli w niej uczących. Po ” Pobożniaku” krążył, krąży i krążyć będzie duch twórczej swobody, dystansu do rzeczywistości ,wiary w inteligencję i wrażliwość młodego człowieka, duch wzajemnej sympatii, szacunku dla ludzkiej aktywności i wiary w to , że „chcieć znaczy móc”.

Wszystkim moim nauczycielom dziękuję dziś serdecznie. Ogólnie rzecz biorąc nie było najgorzej. I naprawdę czasami wiele bym dała, by znów zasiąść w szkolnej ławce, poczuć strach przed klasówką, wyjść z ulgą na przerwę po trudnej lekcji, ślęczeć do późnej nocy nad charakterystyką doktora Judyma. No ale cóż… ce n,est pas possible… , niestety.

A więc chociaż kwiaty….

Kilka lat po maturze, mając za sobą studia polonistyczne, sama stanęłam po drugiej stronie barykady. Jako asystent (katedra literatury staropolskiej), uzbrojona w skrypty, fachową literaturę, dokładnie opracowany konspekt  poprowadziłam swoje pierwsze  zajęcia ze studentami. Potem życie powiodło mnie innymi ścieżkami, ale coś z tamtego belfra jest we mnie do dzisiaj.

Tagi: , ,

Zbliża się listopad

październik 12th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

 

Z topoli, które rosną pod moją kwiaciarnią opadają coraz bardziej żółte liście. Dzisiaj mocno wiało więc wirowały w złotym tańcu, a gdy tylko uchyliłam drzwi wpadały  do środka poganiane podmuchami wiatru. Zanim wyszłam do domu zaczęło się ściemniać, a gdy dojeżdżałam do Wołczkowa mgły porozciągały się  już po łąkach. Zrobiło się zimno.

Zbliża się listopad .

(Jaka ja jestem szczęśliwa, że nie zostałam naukowcem-polonistą.Mogę się tak zupełnie  bezwstydnie, pretensjonalnie zachwycać naturą, światem, tym, że wiosna, że lato, że jesień. Mogę westchnąć: ach, jakie to piękne… albo: och, jakie to urocze; mogę pozwalać sobie na refleksje tak oczywiste , jak to tylko jest możliwe i nawet napisać, że liście „wirowały w złotym tańcu”. Luksus, po prostu niesamowity luksus. Z drugiej strony – na więcej to naprawdę mnie nie stać. Ale to tak  tylko między nami)

No więc zbliża się ten listopad i pora pomyśleć o kompozycjach funeralnych.

Tagi: ,

Jesienni Kochankowie

październik 9th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Tagi:

W moim „magicznym domku”, wszystko się zdarzyć może…

październik 8th, 2011 | 2 komentarze | Kategoria: Pozostałe

Same zmyślają się historie,

Sam się rozgryza orzech…

Tagi: ,

Bez tej miłosci można żyć…

październik 8th, 2011 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

 

I cóż powiedzą tomy słowników,

lekcje historii i geografii

Gdy tylko o niej mówić potrafi,

Krzak bzu kwitnący i śpiew słowików.

Choć jej granice znajdziesz na mapach,

Ale o treści, co je wypełnia

Powie Ci tylko księżyca pełnia

I mgła nad łąką, i liści zapach.

Pytasz się ,synu. gdzie jest i jaka?

W niewymierzonej krainie leży

Jest w każdym wiernym sercu Polaka,

Co o nią walczył, cierpiał i wierzył.

W szumie gołębi na starym rynku,

W książce poety i na budowie,

W codziennej pracy, w życzliwym słowie,

Znajdziesz ją w każdym dobrym uczynku.

To wiersz Antoniego Słonimskiego pt. Polska. Dzisiaj nikt już takich wierszy nie pisze, bo śmieszne…, pretensjonalne…, zasciankowe. Mnie wzrusza, zwłaszcza teraz, gdy trudno schować się przed polityką. I jeszcze dodaję kilka zdjęć . Kazdy z Was trzyma z pewnością kilka takich obrazków  gdzieś na dnie serca. ( I akurat przy tym temacie : specjalne pozdrowienia dla Pani Neli, mojej wiernej czytelniczki) Ps. Zdjęcia oczywiście moje.

Tagi: ,
Stronę internetową zaprojektował: Michał Stefanowicz
Blog oparty o WordPress