Dzisiaj jeden z moich klientów, wcale nie wiekowy, podczas gdy ja przygotowywałam dla niego bukiet zwierzał się z tęsknoty za minionymi czasami. Pomachał mi przed oczami starą pięćdziesięciozłotówką , a potem z namaszczeniem- niemal jak relikwie- położył przede mną kartkę na mięso z lat osiemdziesiątych. Miał przy tym na twarzy wiele mówiący grymas , który z grubsza można przetłumaczyć następująco : Co z tego, że na sklepowych półkach towar przelewa się w sposób niekontrolowany, skoro portfel chudy i nie na wiele można sobie pozwolić. Kiedyś towaru nie było, w portfelu były tylko kartki, a mimo to żyło się spokoniej i jakoś tak….. Taką ocenę tego co minęło słyszę z ust wielu klientów i na końcu jest zawsze to : że było jakoś tak……. no , jakoś tak….. No właśnie! Nie wiadomo jak , ale „fajniej”!
I oto czytając ostatnie wydanie tygodnika „Uważam Rze” ( czytuję go ostatnio pasjami), a w nim artykuł pt.”Szukam was!” dostrzegłam ciekawą refleksję, która być może ułatwi odpowiedź na pytanie, dlaczego tak absurdalnie, nieracjonalnie zdarza nam się tęsknić za czasem przeszłym .Zacytuję fragment : „Emocja, jaką wyraża ludzki głos, jest dziś sprostytuowana: cały czas ryczą nam do ucha podnieceni goście, że koniecznie musimy coś mieć, didżeje chichoczą, że jest fajnie, a my wiemy, że ich emocje są udawane, skłamane. Przestaliśmy tęsknić do ludzkiego głosu, w którym słychać radość, bo kojarzy nam się z kłamstwem. Owa pędząca nam przez głowę breja wypłukuje z nas potrzebę rozmowy” pisze Maciej Pawlicki. Co do diagnozy czasów – zgadzam się całkowicie. Co do potrzeby rozmowy….O! tu mam zupełnie inne zdanie. Wydaje mi się, że ona jest i to jest bardzo silna. Mam wrazenie , że to właśnie wspomnienie życzliwych , przyjacielskich rozmów na przeróżne tematy, rozmów z sąsiadem , z koleżanką z pracy, rozmów o życiu , o dzieciach, o książkach, rozmów o filmach, o psach i egzystencjalnych problemach, rozmów , w których nie bylibyśmy rozgrywani marketingowo i w których mogliśmy się przyznać, że coś nam w życiu nie wyszło, brakuje nam najbardziej. Brakuje nam tak, że czasem obca bądź co bądź osoba, jaką jestem ja, stojaca za ladą , życzliwie słuchająca kwiaciarka, staje się upragnionym interlokutorem. Szczęśliwie się składa, że ja również lubię rozmawiać, poznawać poglądy innych, wymieniać się opiniami. Jak to dobrze , że zrobienie bukietu trwa jednak te kilka minut… – mamy w tym czasie okazję zatrzymać się w biegu i zamienić choć kilka , czasem tak bardzo potrzebnych, słów.
Kończę kwiatowo, wiosenną kompozycją i pozdrowieniami
Tagi:
moi klienci,
myśli takie sobie