Wertuję kolejne pismo tzw. dla kobiet i …mam dość!! Wszędzie wspólne robienie pierniczków, dzieciątka odziane w sukieneczki i bluzeczki w czerwona kratkę z zapałem lepią ciasteczka wśród dekoracji z ikei. Mamusia (ufryzowana, umalowana, elegancko odziana- fartuszek w czerwoną kratkę) wyjmuje pierniczki z piekarnika, śpiewa kolędy, rozdaje uśmiechy i z wdzięcznym wygięciem szyi i błyskiem w oku spogląda na swego przystojnego, białozębnego (wyszczerzony uśmiech) Kena, który (w swetrze w norweskie wzory) wchodzi akurat do domu z ośnieżoną czupryną i naręczem drew do kominka W rogu pokoju stoi oczywiście ustrojone cudownie bożonarodzeniowe drzewko. Obok niego, w fotelach dziadek (fajka) i babcia (książeczka i najmłodsze wnuczę posadowione na kolanach).Nawet psy i koty wylegują się na białych kanapach w odświętnych futerkach. Magia świąt wyziera z każdego kąta,cały dom błyszczy, kapie lukier,wszyscy są szczęśliwi, mają dużo czasu, tak dużo, ze po prostu można z niego ulepić bałwana.
Zapytacie : czego mam dość?
Po pierwsze wpędzania mnie w kompleksy. Mnie i wszystkich innych kobiet, które zabiegane, podenerwowane starają się sprostać tej wyidealizowanej wizji świąt. Tak są rozdrażnione tym , że sprostać nie mogą, że burczą na dzieci, które – o matko i córko, jak to możliwe???- nie chcą np.robić pierniczków, bo nie chcą i już!! Mąż, nie dość, że nie ma swetra w norweskie wzory to i zębów w uśmiechu nie szczerzy. Za oknem pada deszcz, śnieg stopniał kilka dni temu. Choinka jeszcze nie ubrana. Fartuszka w czerwoną kratkę nigdzie nie można kupić. Na fryzjera czasu brak w ogóle. A jeszcze góra sprzątania i gotowania….
Nie dajmy się… Odpuśćmy sobie… Fartuszek w kwiatki też może być…Jak nie wymieciemy kurzu zza szafy nikt tego nie zauważy. Usiądźmy, wypijmy herbatę. Uśmiechnijmy się same do siebie, do dzieci, do męża, do kota…Napiszmy kartki do bliskich nam osób z jakimś miłym słowem… Będzie dobrze… Tylko nie dajmy się zwariować… Przecież Swięta Bożego Narodzenia nadejdą i tak…Przecież będą wtedy z nami ludzie, których kochamy… Nie róbmy dramatu z czerwonego barszczu z paczki…
A po drugie : Dość mam hipokryzji… Skąd nagle we wszystkich gazetach tyle rodzin wielodzietnych i wielopokoleniowych?? Babcia i dziadek przywróceni do łask..? „Moherowe bereciki” wciśnięto głęboko do szafy. Babcia i dziadek dobrze komponują się pod choinką. Może powstaną niedługo świateczne wypożyczalnie… Skąd tyle dzieci…? Z okazji Świąt Bożego Narodzenia rodzina , jako taka, jest ok ?!! Już nie zwiazek partnerski, bez dzieci, bez zobowiązań, tylko normalna, duża, rozrośnięta, wspierająca się, wielopokoleniowa rodzina?!!.. Jest ok!!?
A może…, może Boże Narodzenie powinno wobec tego trwać cały rok??
Tagi:
Boże Narodzenie,
myśli takie sobie