„Francja-Elegancja”

czerwiec 17th, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Ależ „mnię”ostatnio smakowite wyzwania spotykają. Przygotowanie dekoracji na stoły w sali bankietowej  restauracji „Chałupa” w Szczecinie takie właśnie smakowite było.  I niech nikogo nie zwiedzie nazwa . Na zdjęciach dokładnie widać, ile  z „chałupą”miała wspólnego wspomniana sala. A ja już oczami wyobraźni widziałam wianki uplecione z traw i zbóż, owocowo-warzywne układanki, koronki i gliniane garnki. Nic z tego….żadne tam wiejskości… tylko „francja-elegancja” i już. (Sala piękna, dopracowana w najdrobniejszym szczególe. Stoły gustownie nakryte. Obsługa i menadżerowie we współpracy bardzo mili i uprzejmi.Nie mam się czego czepić, a to rzadko się zdarza…. no… może numery stołów troszkę zbyt „ordynaryjne”, ale to naprawdę drobiazg. Młodym parom ze spokojem-polecam! Zwłaszcza z dekoracją wykonaną przeze mnie, bo jak słyszałam od pani menadżer, tak uroczego wystroju jeszcze tam nie było!:)

Tagi: ,

Geocaching

czerwiec 15th, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Czy wiecie co to jest geocaching? Podejrzewam, że nie. Pytałam kilku osób i niestety wiedza na temat geochachingu okazała się wśród pytanych zerowa. A ja, taka dziś mądra, jeszcze wczoraj też o geocachingu nie wiedziałam nic. I zastanawiam się , jak ja moglam być pogrążona w takiej niewiedzy ? Otóż geocaching to zdobywanie wiedzy i dobra zabawa w jednym, to podchody i poszukiwanie skarbów z  dreszczykiem emocji , a także poznawianie okolicy, zachwycanie się pejzażami, poznawanie sympatycznych ludzi, współzawodnicto i współpraca. Nie będę zdradzać szczegółów, ale dzięki  wyprawie, na którą zabrał mnie w dniu wolnym mój brat – od jakiegoś czasu geocachingowy pasjonat- odkryłam zupełnie nieznane mi miejsca, poznałam nieznane mi historie. W Stolcu ( miejscowość koło Szczecina) trafiliśmy np.do okazałego pałacu rodu von Ramin, jednej z największych posiadłości ziemiańskich  Pomorza. Dwór jeszcze całkiem dobrze zachowany, ale niszczeje pod kuratelą Uniwersytetu Szczecińskiego.

W ogrodzie pozarastały chwastami bukszpanowe aleje… w nieczynnej fontannie zastygł czas. O świetności pałacowych komnat nie swiadczy już nic poza ich wielkością. Ostatni ślad życia to tablica z napisem „Zwrot Naczyń” zawieszona nad wybitą w scianie dziurą . Jak mniemam nie ma ona   nic wspólnego z  rodziną von Ramin. W drzwiach czuć „przeciąg historii”…. paskudnie zalatuje stęchlizną.                      http://samarama.wikidot.com/stolec

 

 

Tagi:

W Kurierze..

czerwiec 10th, 2012 | 2 komentarze | Kategoria: Pozostałe

Zauważona, doceniona, dowartościowana  – to Ja!

Bardzo się cieszę, że pani reaktor Arleta Nalewajko zwróciła uwagę na nowatorski charakter moich prac, że spodobały się jej na tyle, że zdecydowała się na tak miły dla mnie artukuł.( Kurier Szczeciński 9-11. 06.) Dziękuję!

No i odebralam już całą masę gratulacji, także od moich koleżanek-florystek. To także bardzo sobie cenię 🙂

O!! A w poniedziałek również od klientów wciąż dopingujących mnie do pracy twórczej. I nawet w blogowych komentarzach pojawiły się gratulacje. Ale miło…!!!

( a dzisiaj jest wtorek, przerwa w meczu i bardzo bym chciała, żeby Polska wygrała z Rosją!!!!!!!!)

 

Tagi:

Po wiejsku

czerwiec 7th, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Święto Bożego Ciała w  wołczkowskim kościele… Kościółek wiejski… Święto, kojarzące się kwiatowo z moimi ukochanymi piwoniami i innymi kwiatami z wiejskich ogrodów… dlatego  dekoracja także wiejska… listki brzozy, czosnek… tzw.” te klimaty”!  Zdjęcia robiłam późnym wieczorem , stad też ich nie najlepsza jakość. Ps. Przyznaję się bez bicia: użyłam farbowanego solidago! I to ufarbowanego na fiolet! Zgroza!

Tagi:

Z krowami

czerwiec 7th, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

W minioną niedzielę realizowałam jedno z najsympatyczniejszych zamówień w mojej florystycznej karierze. Było mi mianowicie dane dekorować  salę , na której miało odbyć się uroczyste otwarcie nowej HALI UDOJOWEJ. Ile ja się namyślalam, żeby ta dekoracja była nie tylko interesująca i miała wymowną symbolikę, ale by była w równym stopniu  sielska co elegancka,  pasująca do stonowanego wystroju sali, ale wykorzystująca także wiejskie, łąkowe klimaty…  Chyba wybrnęłam z zagadnienia z godnością , a o ile mi wiadomo , druciane krowy były strzałem w dziesiątkę.

Na załączonych zdjęciach : sielskie dekoracje, a także moi wytrwali pomocnicy: Blanka (mistrzyni świata w konkurencji: gięcie drutu żarzonego-florystycznego i uzyskiwanie z niego idealnego kształtu krowy z wymionami i rogami włącznie) oraz mąż Waldemar (starszy specjalista od zadań wszelkich).

 

 

Tagi: ,

Jeszcze komunijnie

czerwiec 5th, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Wianki… W tym roku zaprezentowała wianek mała modelka Hania zaraz po jego odebraniu. Bardzo jej za to dziękuję. Wcześniej pozowały w nich Waldka przepiórki, bardzo zresztą zaszczycone i podenerwowane swoją rolą. Siedziały jednak spokojnie zerkając tylko od czasu do czasu w stronę aparatu.

 

Tagi:

Kwiatowa układanka

czerwiec 3rd, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe
Tagi:

Łasztownia

czerwiec 3rd, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Byłam na Łasztowni. Od dawna chciałam zobaczyć  to miejsce. Nie zawiodłam się. Duch de Chirico kładł się cieniem między budynkami. Z wygryzionych przez czas murów wiało kamiennym spokojem. Chwile zastygały na bruku, a cisza zapraszała do innego świata. W takich miejscach oglądam się za siebie… patrzę uważnie , czy nie stoję gdzieś za rogiem odwrócona do siebie plecami.

 

Tagi: , ,

Piwonie

czerwiec 2nd, 2012 | Brak Komentarzy | Kategoria: Pozostałe

Już są… moje ukochane kwiaty… piwonie…Tylko one mają tak piękny zapach, który przy całej swojej intensywności nie przyprawia mnie  o zawrót głowy; tylko one łączą w sobie naturalność, sielskość i elegancję; prowadzą wyobraźnię ku starym, angielskim gobelinom, ku martwym naturom zaklętym na płótnach holenderskich mistrzów, a jednocześnie ujmują świeżością i energią. Z jednej strony tradycyjne, niemal staroświeckie, z drugiej wciąż zachwycające, wabiące ponadczasowym pięknem. Doskonałe. Bogate w prostocie, skromne w bogactwie . Pięknie wygladaja zarówno w glinianym wazonie, w eleganckim szkle , jak i w złoconym kielichu. Przemijające, ulotne… chyba bardziej – poprzez swą wyraźną sezonowość- pożądane…

Na zdjęciach: Ślubny koszyczek w prezencie dla Państwa Młodych ( z piwoniami)( w upalne dni bardzo dobra alternatywa dla bukietu) i dekoracje na samochód jeszcze przed umieszczeniem ich na masce auta

Tagi:

Jak powstawał „ogień”…

maj 28th, 2012 | 2 komentarze | Kategoria: Pozostałe

Kiedy padło hasło „ogień” pierwsze skojarzenie, jakie pojawiło się w mojej wyobraźni ( bezwzględnie oczywiste)  to były czerwone anturia. Mam już taką naturę, że zazwyczaj mocno zawierzam swojemu instynktowi twórczemu. .Tak było i tym razem. Wymyśliłam sobie pióropusze, szerokie suknie , płonące wiązanki nie mając zielonego pojęcia , jak  od strony technicznej  te projekty zrealizować.. Anturium – wiadomo- kwiat delikatny, a tu w perspektywie siatki, stelaże, druty itp. Zaczęłam od głowy… Z siatką florystyczną męczyłam się tydzień i nic nie wymyśliłam. Wszystko co uczyniłam, było zbyt delikatne by dźwignąć pióropusz z anturiów. Z pomocą przyszła mi niezawodna Lila…Odwiedziłyśmy salon rewii brazylijskiej w Szczecinie i byłam uratowana. Mocny, spawany stelaż na głowę był w stanie utrzymać słonia. Ze spódnicą poszło łatwiej. Zamocowanie falban z siatki florystycznej  na pasku i uformowanie z nich spódnicy skończyło się jedynie kilkoma ranami kłutymi. Wiązanka i naszyjnik to była sama przyjemność. Ślimaki z drutu kręciłam  wieczorami relaksacyjnie wpatrując się w sufit.   A w piątek przed wystawą zaczął się twórczy amok.. Umocowanie anturiów na spódnicy zajęło mi prawie cały dzień. Pomogła mi Magda  i oczywiście mama, która wspierała mnie nie tylko czynem, ale i  dobrym słowem oraz  ciepłym posiłkiem za co została uhonorowana premierową przymiarką anturiowego pioropusza. W sobotę rano, Agnieszka , moja „ogniowa modelka” przeszła metamorfozę w salonie wizażu Lili ( www.lilianogal.pl ) i kiedy byłam już spokojna co do ostatecznego efektu stylizacji zaczęły się tzw. „schody”. Okazało się, że za nic w świecie nie zmieszczę sukni do mojego samochodu , tak by jej nie uszkodzić. Nie dość, że była delikatna to na domiar złego okropnie ciężka.. ani ją położyć, ani trzymać „w powietrzu” . Na ratunek przybył niezawodny w takich przypadkach braciszek, który przewiózł spódnicę swoim sporych rozmiarów autem. A na Wałach Chrobrego… po prostu przestrzeń żywiołów…Wiatr taki, że w powietrzu fruwają nie tylko kwiaty, ale całe kompozycje a także namioty …Ale nic to… Dzielnie przygotowuję modelki… Agnieszka w pióropuszu czuje się jak żaglowiec na wietrze…  Poły namiotu, w którym czeka anturiowa spódnica unoszą się targane zimnymi podmuchami…Agnieszka o  spódnicy słyszała, ale gdy ma ją założyć, jest lekko przerażona…. Daruję jej chyba chodzenie w wysokich szpilkach…Na tym wietrze trzymać musi pióropusz…a gdyby tak straciła równowagę..?.! Jeszcze kolia na szyję…wiązanka do ręki… Czerwona stypha płonie… Jest ok..

Tagi: , , ,
Stronę internetową zaprojektował: Michał Stefanowicz
Blog oparty o WordPress