Jesiennie w Trattoria Toscana
Nie da się już dłużej ukrywać tego faktu: idzie jesień!!
Kompozycje do Trattoria Toscana czekają na wyjazd
Tagi: jesień, kompozycje
Nie da się już dłużej ukrywać tego faktu: idzie jesień!!
Kompozycje do Trattoria Toscana czekają na wyjazd
Tagi: jesień, kompozycje
Powoli wracam do pracy i coraz częsciej zaglądam do kwiaciarni. Dziś na specjalne zamówienie powstała wiązanka, w której „oswajałam” czerwone anturia. Bukiet był dla mężczyzny i miał przebyć daleką drogę. Siegnęłam zatem po anturia, choć za nimi nie przepadam. Powzięłam silne postanowienie, że dołożę wszelkich starań by bukiet mnie zachwycił mimo jaskrawej czerwoności. Jadąc do kwiaciarni pobuszowałam zatem po swoim ogrodzie, odwiedziłam łąki, lasy i na konstrukcji z pędów wierzby mandźurskiej powstała kompozycja, którą z chęcia postawiłabym na swoim stole. Okazało się, że i czerwone anturia dadzą się oswoić. 🙂
Tagi: bukiety, jesieńDzisiejszej niedzieli oddałam się radości tworzenia jesiennych wianków, jakbym dopiero co wchodziła na florystyczna drogę… Nie mogłam doczekać się poniedziałku, by wianki dziergać w kwiaciarni… Nie mogłam oderwać oczu od suchych liści, mchu , szyszek, gałązek, miechunki, hortensji , kawałków kory.. Usiadłam zatem na niedzielnym tarasie i dobierałam sobie roślinek wprost z ogrodu…Smakowałam kształty, kolory, zapachy jakbym nie miała za sobą klikunastu lat spędzonych w kwiaciarni i kilkuset, a może raczej kilku tysięcy zrobionych bukietow, wianków, kompozycji… Oddałam sie radości tworzenia nie posiadając się z radości, że ta radość wciąż we mnie jest !!
Tagi: jesień, wianek
Niedzielna rundka wokół Głębokiego dziś pod znakiem poetyckich wzlotów i upadków. Entourage, że tak się wyrażę, ogólnie rzecz biorąc przesadnie nastrojowy. Spacerowaliśmy więc po …(uwaga!! sięgam do metafor najcięższego kalibru) złotych,szeleszczących kobiercach, a na głowy kapał nam złoty deszcz. Jesień osypywała na nasze ramiona złote okruchy melancholii.Kładła pod naszymi stopami pieczęcie mijającego czasu. Podmuchy wiatru wplatały nam we włosy letnie wspomnienia. I kiedy ja rozszalałam się poetycko i chciałam skłonić mojego męża Waldemara do poetyckiego współzawodnictwa, on – po długim namyśle – zadeklamował , cytuję: „Spadają liście …- zajebiście!!”.
Jestem pod wrażeniem i to pod wrażeniem, szczerze mówiąc wielowymiarowym. Po pierwsze okazało się, że są w Szczecinie ludzie , którzy dla dobrego projektu są gotowi poświęcić swój czas, oddać do dyspozycji talent, zaangażować się całym sercem by osiągnąć wspólnie wytyczony cel artystyczny. Po drugie, że chcą to robić gnani potrzebą twórczego rozwoju i perspektywą dobrej, artystycznej zabawy. I po trzecie, że wkładając całą swoją wiedzę i doświadczenie w realizację tegoż projektu zaufali mojemu pomysłowi sprawiając , że stał się dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, dopieszczony i pełny. Każda z osób biorących udział w przygotowaniu „sesji z irokezem” wkomponowała weń swoją osobowość i swój sposób interpretacji tematu. Chyba do siebie pasujemy skoro efekty przeszły nasze najśmielsze oczekiwania.
W ralizację mojego zwariowanego jak zwykle projektu zaangażowali się chętnie za co im bardzo dziękuję: Łukasz Leśniewski (stylista fryzur), Lilia Nogal (najlepsza wizażystka na świecie), Sławomir Trojanowski ( super profesjonalny fotograf z szalonymi pomysłami) , Dominika Kujawa (rewelacyjna modelka) .
Suknię szyłam przez całą niedzielę w domu ,goniąc wciąż mojego męża Waldemara po nowe dostawy liści z pobliskiego lasu. Ogołocone zostało również drzewo w naszym ogrodzie. Dzielnie pomagała mi w realizacji tego zadania Magda Szymańska, za co także bardzo jej dziękuję. Suknię mierzył i za modela służył w czasie jej powstawania mój syn Cezary, ale stanowczo zabronił zamieszczania zdjęcia pod groźbą blokady komputera. Szczerze mówiąc szkoda – byłby hicior!
Dziś zamieszczam kilka pstryków z przygotowań do sesji. Na resztę trzeba poczekać, a naprawdę jest na co.
Jesienne wieczory są ciche i nieruchome. Lubię je , bo przynoszą równowagę i spokój. Wyciszają. Łąki zastygają w mglistej melancholii, trawy prześwietlone zachodzącym słońcem układają się w dziwne gobeliny. Tylko drzewa , delikatnym poszumem wkradają się w ten spokój. Niedługo zaczną opadać pierwsze liście. Kiedyś wcale mi to nie przeszkadzało. Miałam wrazenie, że wraz z nadejściem jesieni wszystko wraca na właściwe sobie miejsce, bieg rzeczy obiera odpowiednie tory. Z upływem lat ta niezmienność natury zaczyna mnie coraz bardziej drażnić. Na wiosnę drzewa znów będą piękne i młode, czego nie mogę powiedzieć o sobie. I nie cieszy mnie już tak bardzo fakt, że właśnie teraz przyroda odkrywa przed nami całe swoje bogactwo, kusząc barwami , smakami, zapachami. Mam wrażenie, że chce obdarować nas na pocieszenie, w ten niewyszukany sposób zatuszować fakt nieuchronnie mijającego czasu.
Na zdjęciach: wołczkowskie łąki o zachodzie i pełen jesiennych kolorów kosz