1 listopada jest dla mnie dniem wywieszenia białej flagi. Gdy byłam dzieckiem zdawało mi się, że wystarczy byśmy wszyscy zaprzeczyli istnieniu śmierci i ona faktycznie istnieć przestanie. Drażniło mnie gdy dorośli, nie wiedząc o moich planach, co jakiś czas wspominali o niej i z pokorą godzili się na jej obecność w ich życiu. Na nic zdało się moje amerykańskie, pozytywne myślenie.
Dziś pozostaje nam pamięć i nauka księdza Twardowskiego:
„Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy…”
Tak wielu wysłuchałam dzisiaj w kwiaciarni trudnych opowieści. Każda z kompozycji nagrobnych przygotowanych przeze mnie to osobna historia, inny ból. I chociaż kwiaty przynoszą odrobinę ukojenia…
Tagi: kompozycje nagrobne, myśli takie sobieOd kilku dni gonię czas by zdążyć z realizacją wszystkich listopadowych zamówień. W kwiaciarni ciężko się odnaleźć. Gdzie nie spojrzeć świerk, tuja, jałowiec, piękne kule ciętych chryzantem, krzyże z rdestu długie na metr , o które wciąż się potykam, stroiki na brzozowej korze, serca z winorośli, a między tym wszystkim ja z lekkim już obłędem w oczach. Moje ręce ( nie umiem niestety pracować w rękawiczkach) wyglądają tak, że wstydzę się po pracy robić zakupy w sklepie. Jak takimi rękami pakować np.bułki? Cała jestem przesiąknięta zapachem igliwia. Dzisiaj mało brakowało a poległabym na placu boju, bo nawpadało mi świerkowych igieł do kawy, a ja ten fakt przeoczyłam…
Poniżej zamieszczam kilka zdjęć oddanych już w ręce klientów aranżacji.
Z topoli, które rosną pod moją kwiaciarnią opadają coraz bardziej żółte liście. Dzisiaj mocno wiało więc wirowały w złotym tańcu, a gdy tylko uchyliłam drzwi wpadały do środka poganiane podmuchami wiatru. Zanim wyszłam do domu zaczęło się ściemniać, a gdy dojeżdżałam do Wołczkowa mgły porozciągały się już po łąkach. Zrobiło się zimno.
Zbliża się listopad .
(Jaka ja jestem szczęśliwa, że nie zostałam naukowcem-polonistą.Mogę się tak zupełnie bezwstydnie, pretensjonalnie zachwycać naturą, światem, tym, że wiosna, że lato, że jesień. Mogę westchnąć: ach, jakie to piękne… albo: och, jakie to urocze; mogę pozwalać sobie na refleksje tak oczywiste , jak to tylko jest możliwe i nawet napisać, że liście „wirowały w złotym tańcu”. Luksus, po prostu niesamowity luksus. Z drugiej strony – na więcej to naprawdę mnie nie stać. Ale to tak tylko między nami)
No więc zbliża się ten listopad i pora pomyśleć o kompozycjach funeralnych.
Wiele godzin spędziłam ostatnio nad wiązankami i wieńcami pogrzebowymi. Układam je zawsze bardzo starannie, dobierając w sposób przemyślany cały materiał roślinny. Tworzę kompozycje bogate, kolorystycznie wysmakowane, urozmaicone kwiatowo. I doprawdy trudno mi było odegnać przykrą myśl, że ostatnimi czasy uroczystość pogrzebowa powoli staje się jedyną , w której kwiatowa oprawa ma naprawdę istotne znaczenie. Kwiaty okazują się tu niezastąpione dla wyrażenia uczuć, dla podkreślenia szacunku. Są znakiem pamięci. Tworzą „decorum” czasu i przestrzeni zarówno w tej smutnej, jak i w każdej innej sytuacji – to przecież ich uniwersalna wartość. Przykre, ale prawdziwe jest to, że coraz słabiej wartość ta jest pielęgnowana przy okazjach innych niż właśnie ta smutna.