Trochę kolorowej włóczki, trawy, dwie brzozy – i już!
Tagi: land art, pomysły florystyczne mniej i bardziej zwariowane
Wakacje w Krzemieniu nie mogły obejść się bez landartowych eksperymentów. Tym razem materiałem była moja ukochana brzoza. Do tego kolorowa włóczka i puchate osty.
Waldemar niestety nie poznał sie na moich artystycznych wizjach i ocenił, ze wykonane przeze mnie ” przedmioty artystyczne” wygladają , jak łapki na muchy ze „Shreka”. A niech mu tam będzie. Odwdzięczę mu się, gdy zapyta, jak podobają mi się nowe, ceramiczne anioły 🙂
Mimo krytycznych ocen wziął jednak czynny udział w landartowej zabawie i pomagał znaleźć , jak najlepsze miejsce dla naszej instalacji
Niestety, nie było łatwo. Wyschnięta, spalona słońcem ziemia stawiła silny opór i niajak nie mogliśmy wbić brzozowych gałęzi w spieczoną łąkę. Już myślałam, że nic nie będzie z moich twórczych zamiarów. Od czego są jednak przyjaciele? Poświęcenie mojej serdecznej przyjaciołki kwalifikuję na najwyższy lewel. 🙂
Szczerze mówiąc, jakby wysilić mocno wyobraźnię, to mamy tu „Babie lato” Chełmońskiego w nowej odsłonie.
Dzięki Krystynie uratowana została moja wizja i cała akcja zakończyła się sukcesem w postaci kilku naprawdę niezłych fotek. Nie wspominajac o tym, że wszyscy dostalismy głupawki i tarzaliśmy się ze śmiechu. 🙂
Tagi: land art, pomysły florystyczne mniej i bardziej zwariowane
Wróciłam z wakacyjnej krainy. Film, który zrobił Bartek – syn mojej serdecznej przyjaciółki mówi o mojej miłości do Krzemienia chyba wszystko. Zdziwiłam się, że on, siedemnastolatek czuje pewne rzeczy tak samo. To chyba magia tego miejsca i wakacyjnego czasu. Zapraszam Was na chwilę do zaczarowanego świata.
No a teraz, tak jak obiecałam przed wyjazdem, podziękowania.
„Kwiatowy Szczecin” to my:
Mariola Badowska ze Stowarzyszenia Wizualne Miasto, której dziękuję za wspólną organizację przedsięwzięcia i za to, że z optymizmem wsparła nieco zwariowany pomysł
Magda i Kasia Pulwer, poznane podczas Festiwalu Róż pozytywnie zakręcone osoby, mama z córką, które dostarczyły ogromne ilości zielska i dziergały z zapałem bukieciki
Mój kwiaciarniany team, czyli: Ania Zyzek, Kasia Grzywacz, Ola Radkowska i Ania Woźniak-Namirowska ( specjalne podziękowania, za założenie najcięższej na świecie spódnicy składającej się z 10 halek i wykonanie pięciu mega-wianków)
Cezary- osobisty syn, którego podziwiam, za dystans do siebie, za to, ze przebrał się w słomkowy kapelusik i ciagnął wózek z kwiatami 🙂
Wojtek Maciejewski, nasz saksofonista, dzięki któremu nasz orszak był taki wesoły
Osobiste: mama i ciocia, które są zawsze ze mną, gdy trzeba ogarnąć większy temat i działają na wielu frontach
Dziękuję raz jeszcze Pawłowi Parzuchowskiemu, mojej bratowej Marzenie i osobistej mamie za piękne zdjęcia.
Partnerami byli: Szczecin Meeting Point, Teatr Współczesny i Hurtownia Kwiatów „Jolanta”
I jeszcze podziękowania specjalne 🙂 🙂 🙂 🙂 dla Blanki, która zainspirowana działaniem kwiaciarnianego teamu poczuła sie w obowiązku i w nocy po naszym florystycznym spacerze powiła córeczkę, o pięknym kwiatowym imieniu : Florentyna. A ja zostałam przyszywaną, kwiatową babcią!!! Coś niesamowitego!
Kilka zdjęć z przygotowań do akcji: było kolorowo, florystycznie i strasznie bałaganiarsko. Dobrze, że Waldemar wyjechał do Świnoujścia 🙂 Myślę, ze nie zniósłby tego widoku!! Panująca na dworze gorąc zmusiła nas do pracy na moim wizytowym stole w salonie. A co tam…! Doszło do tego, że Łatencja tarzała się po podłodze z zielonymi gałązkami w pysku, a Walker dopraszał się by wziąć go do pomocy. Tylko Aron , jak zwykle zachowywał stoicki spokój. Ania , Kasia i Ola plotły wianki, a starszyzna z pomocą Kasi dziergała bukieciki. Rozmowy, jak to przy świecie Matki Boskiej Zielnej obracały się wokół małżeństw, zaręczyn, ciąż i porodów. Klasyka.
A rano : słońce świeci, humory są, kwiaty nie zwiędły 🙂 – ruszamy do akcji!!
Warto było:
I artykuł na pierwszej stronie „Kuriera Szczecińskiego” ( nie ten z mielonką, ten niżej 🙂 )
Kwiaciarnia „Pod żółtą różą” Monika Dłużyk-Marciniak
Tagi: ciekawe miejsca, Kwiatowy Szczecin, pomysły florystyczne mniej i bardziej zwariowane
„Kwiatowy Szczecin – Powitaj dzień uśmiechem! ” – pod takim hasłem wraz ze Stowarzyszeniem Wizualne Miasto i całym moim kwiaciarnianym teamem zorganizowałam w Szczecinie kolorową, kwiatową akcję.. A bo to Święto Matki Boskiej Zielnej, piękna pogoda i piękny Szczecin. Nic, tylko biegać po miescie z koszami kwiatów, uśmiechać się do ludzi i obsypywać ich kwiatami. Chcielismy takze, by na ten jeden dzień ożyła znów kwiatami dawna Aleja Kwiatowa, by nieco puste miejskie przestrzenie ubarwił nasz kolorowy korowód. Udało się. Bawilismy sie wspaniale, a z nami przechodnie i turysci spotkani podczas spaceru.Każdy otrzymał bukiecik. Rozdaliśmy ich ponad sto. Było niedowierzanie, a potem uśmiechy i wspólne zdjęcia. Ludzie machali do nas z samochodów, usmiechali sie zza szyb w tramwajach. Bylo wesoło, sympatycznie. Była moc!!
Za chwilę startujemy
Z ekipą kawiarni Szczecin Meeting Point, ktora udzieliła nam logistycznego i materialnego wsparcia
Bukiety naszykowane ( kwiaty m.in. dzięki wsparciu Hurtowni Kwiatów „Jolanta” – Staśku!! Bardzo dziekuję!!)
Z Mariolą Badowską, prezes Stowarzyszenia Wizualne Miasto
Na Alei Kwiatowej rozdajemy bukiety i uśmiechy
Będzie artykuł w „Kurierze” 🙂 – z panią redaktor Arletą Nalewajko. Dziekujemy 🙂
Spacer po Szczecinie : Brama Krolewska , Muzeum Przełomów i naszaFilharmonia – „Ożywiamy przestrzenie”
I jeszcze Plac Orła Białego
A fotografowali nas: Marzena ( na pierwszym planie pierwszego zdjecia), Paweł ( na drugim planie drugiego zdjecia) i osobista mama ( na drugim planie trzeciego zdjecia) Dziękujemy!! Dzieki Wam tak pieknie wygladamy!!
Bez saksofonu byłoby nam bardzo smutno: gra Wojtek Maciejewski
Do zobaczenia za rok 🙂
Podziekowania i relacja z przygotowań w następnym poście. Teraz znikam na tydzień w moim ukochanym Krzemieniu. 🙂
Kłębek drutu, florystycznego oczywiście… i już powstaje land arcik nadmorski.
Plaża… dzika plaża…, a na niej inspirujace pnie i korzenie… kamyki leżą u stóp i aż się proszą, by je do land arciku wykorzystać… A że każdy florysta kłębek drutu w podręcznym bagażu na plażę zabiera to i twórcze działanie mimo żaru z nieba się lejącego zostało podjęte.
Miejsce na land arcik wybrane. Teraz tylko opracowac je tworczo… Chyba dam radę!!
Kamyczki przygotowane do akcji
Pierwsze ujęcie….
Drugie było lepsze…
A trzecie… najlepsze, przypomniało mi surrealistyczne malarstwo Magritta
I ostatnie…
Jak będziecie na plaży, to zamiast wylegiwać się bezproduktywnie i zabierać ze sobą milion niepotrzebnych rzeczy takich jak leżak, kolorowe pisma, piłka weźcie ze sobą po prostu kłębek drutu 🙂
Tagi: land art, pomysły florystyczne mniej i bardziej zwariowanePani red. Arleta Nalewajko, znana ze swojej sympatii do kwiatów i zwierząt, poświęciła akcji „The Lonely Bouquet Day” przesympatyczny artykuł. Bardzo nam miło!
Tagi: kwiaciarnia, Monika Dłużyk-Marciniak, pomysły florystyczne mniej i bardziej zwariowane, Prasa o mnie
Dzień samotnego bukietu do przygarnięcia – przemiły, przesympatyczny dzień. Pełen emocji i radości.
Rano przygotowałysmy z Anią bukieciki: nieduże i kolorowe. Każdemu przywiazałyśmy informację o dzisiejszym dniu i zaprosiłysmy do jego przygarnięcia . Potem zapakowałysmy bukieciki w skrzyneczkę, do samochodu i … ruszyłyśmy w miasto. Wały Chrobrego, Park Żeromskiego,ścieżki w parku i przystanki autobusowe … Ania strasznie sie czaiła, jak szpieg z Krainy Deszczowców. Bukieciki zostały rozwiezione, a gdy wrociłam do domu i zajrzałam na facebooka czekała mnie wspaniała niespodzianka. Informacje od osób, które znalazły bukieciki i dały im domki. Kwiaty wywołały uśmiech, zaskoczyły, rozweseliły. I o to chodziło!! Jestem happy!!
Szykujemy się do akcji
A teraz : cała sztuka polega na tym, by nikt nas nie zobaczył… 🙂 Ania się czai…
Jestem samotny… Zabierz mnie do domu…
A wieczorem, na facebooku…. Podziękowania i przemiłe komentarze.
Kwiaty przyniosły ludziom radość wiec i my jesteśmy szczęśliwe!!
A oto przygarniete bukieciki, już nie samotne 🙂 Dziękujemy za zdjęcia ( jakże urocze) i miłe słowa!
Pozdrawiamy kwiatowo!
A teraz nastał czas by podziekować mojej wspaniałej, pracowitej ekipie, na którą zawsze mogę liczyć. Bez tych żartych na florystyczną robotę dziewczyn niewiele bym zdziałała. Bo mogę sobie wymyslać, planowac i projektować, ale by projekty ujrzały swiatło dzienne potrzeba zaangażowanych całym sercem ludzi. I ja mam szczęście mieć takich ludzi wokół siebie. Bardzo dziekuję Blance Jakubowskiej, Ani Woźniak-Namirowskiej i Ani Zyzek za to, ze pracowały ze mną przez te kilka dni do poźnego wieczora ( bo przygotowania do festiwalu odbywały się nie tylko w kwiaciarni, ale i w skarbimierzyckiej wozowni niemal do nocy) znosząc moje podenerwowanie i apodyktyczną naturę.
Dziewczyny, rzadko bywam wylewna, ale tym razem jestem naprawdę wzruszona faktem, że z tak wielkim zapałem, dobrą energią i humorem wspierałyście mnie w festiwalowych zmaganiach. Blance dziekuję za to, że była z nami i tworzyła florystycznie mimo iż jest „podwójna”. Słuszna decyzja, niech się maluch estetycznie ogarnia . Im wcześniej tym lepiej. Ani Zyzek dziękuję za urocze słoiczki i ogromną pozytywną energię, jaką wnosi zawsze do naszego zespołu. A mojej Ance za to, że potrafiła podnieść mnie na duchu , gdy brakło sił i za ogólny „ogar” korowodu. Bez Ani, ktora potrafiła znależć wspolny język z dziećmi, dyrygowała nimi na scenie tak, ze pieknie ustawialy sie do zdjęć i rozumiała mnie bez słów korowód nie byłby taki jaki był! Wielkie podziekowania raz jeszcze. Jesteście wspaniałe!!
Blanka – w koronie…
Wozownia – jestesmy specjalistkami od twórczego bałaganu 🙂 Blance bałagan nie przeszkadza. Powstają kwiatowe lampki
Ania Zyzek i szaty dla królowej kwiatów!
Niech Was nie zwiedzie ten niewinny uśmiech 🙂
Dwugłowy potwór florystyczny raz jeszcze. Ania i Blanka 🙂
Niedziela rano – pełna elegancja…
Widziana w przelocie ! Od bramy, skad ruszał korowód , do sceny, od sceny do bramy i spowrotem… Zrobiłam pewnie z 10 kilometrów… i to po bruku..
Podziekować chcę takze Waldkowi ( to mąż), Czarkowi ( to syn) i Oli za pomoc przy dekorowaniu sceny i przy cięzkich robotach fizycznych ( i takie były). Ola całkiem przypadkiem dostała się w moje ręce i odrazu została zagoniona do miotły. Tak bywa…
I jeszcze : ogromne podziekowania dla Pani Katarzyny, mojej wyjatkowej klientki, za tkaniny, które sprawiły, ze moje marzenia o pięknej dekoracji sceny mogły stać się rzeczywistością.
A na koniec… Głupawka pofestiwalowa 🙂
Było naprawdę pięknie… I WSZYSTKO SIĘ UDAŁO!!!
Tagi: Festiwal Róż, kwiatowe kreacje, pomysły florystyczne mniej i bardziej zwariowane
Poza Korowodem Królowej Kwiatów, aranżacją stołu i florystyczną kreacją miałam podczas Festiwalu Róż także inne twórcze wyzwania.
Po pierwsze : dekoracja sceny – wyzwanie dla mnie zupełnie nowe, ale jakże frapujace. Chciałam, by scena wyglądała jak mała bombonierka, przywodziła na myśl dziewiętnastowieczne teatrzyki, trochę jarmarczne , lecz klimatyczne i mimo wszystko eleganckie. Piekna rożana tkanina i bogate kwiatowo kompozycje zgrały się z ogrodowym charakterem całego festiwalu. Z dekoracji jestem bardzo zadowolona, bo choć scena była niewielka, stanowiła bardzo mocny akcent w festiwalowej przestrzeni .
Powstaja kwiatowe aranżacje ( późny wieczór – wozownia)
Po drugie : warsztaty dekorowania kapeluszy i moje kochane dziewczyny: dwie Anie i Blanka. Wspaniała, zawsze wesoła, ambitna ekipa – wyręczyła mnie w tym dziele, gdy zabiegana starałam się opanować organizacyjnie Korowód. Warsztaty sie udały. Powstało czternascie kapeluszowych dekoracji na bardzo dobrym poziomie 🙂
Małe damy w kapelusikach
Po trzecie: małe bukieciki na stoły w uroczych słoiczkach po musztardzie przewiazanych koroneczką i wstązeczką. Nawet kiełbasa i karkowka z grilla smakowały przy nich jakoś bardziej odświętnie 🙂
Estetyczny aspekt festiwalu dopięty został na ostani guzik 🙂
Tagi: Festiwal Róż, pomysły florystyczne mniej i bardziej zwariowane, warsztaty